Teraz już wiesz
od dziś tylko nocą
Fałszywych przyjaciół rozpoznasz nad ranem
W okna wpadł przeciąg
firanki łopocą
oni zadają naglące pytania
Schowaj mnie w siebie
nie blaguj szyderstwa
Milcz wreszcie nie patrz nie zabieraj nocy
Odsłaniam oczy
usta czy zamarły
oni ciebie nie widzą od stóp już ku twarzy
Nie ja już nic nie chcę
uśmiecham się tylko łagodnie i smutno
Słowami wabię rozpacz która płonie
nad światem snów moich mar zwidów majaków
I wiem wreszcie jedno
Prawdziwych przyjaciół nie poznasz nad ranem