Odwilż w mieście trwa…

O

Nie obchodzi mnie tajemnica,
nawet gdyby istniała.
Wydaję się czymś niezwykłym?
Dla tych, wierzących naiwnie w powinność,
tajemnica ta nie byłaby obojętna.
Puszczony luzem koń, stary i siwy,
krąży bez przerwy wkoło.
I to ma być wdzięczność?
Że w wielkim mieście nie znajdę szczęścia
zwłaszcza gdy mnie tu nie będzie?
Marzenie, które zdołało uwieść więźnia.
Obojętność wobec rzeczywistości,
a w głębi zmęczenia tylko stanowczość
kogoś, kto widzi możliwość rozwiązania sytuacji.
Nerwy nie wytrzymały.
Radosny powrót do rzeczywistości,
o której umierając nie wie się, że była dramatyczna.
I ta nieprawdopodobna nadzieja,
że moje słowa nie pociągną za sobą następstw.
Epizod mojego życia,
o którego konsekwencjach będzie można pomyśleć później.

Ostatnie wpisy

Archiwa