nagle
w samym środku dnia
na granicy dwóch pór roku
dwóch światów
tu gęsta gorącość
tam pierwszy brudny śnieg
spotykam psa
biegnie spiesznie
by zderzyć się z nieuniknionym
i gdy zdumiony szybuje w ramiona przechodniów
gdy jego krew plami
ich obojętne spojrzenia
nim dosięgnie ziemi
umiera
jakże wspaniały był to lot
jedyny doskonały
ruch we wszechświecie
ruch ku śmierci
każdy ruch
na granicy