Ktoś kiedyś powiedział…

K

Przychodzą moi przyjaciele
dostatni czuli i łagodni
ściskają dłonie plotą słowa
w muzyce grają uśmiechami
Niecierpliwością zaszczuwają
i dają żyć ja myślę żyć
Są nienagannie zasłuchani
w swym opętaniu manią kartek
ślinionym palcem przerzucanych
Jedzą po troszku nic nie widać
spijają tylko kroplę krwi
Krztuszą się widzę spazm ich gardeł
gdy się trącają kieliszkami
kiedy butelkę przechylają
Mówią specialité de la maison
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Potem zgubieni w tłumie ludzi
w głuchy telefon zamienieni
odchodzą moi przyjaciele
Mam myślę swój jesienny fart

Ostatnie wpisy

Archiwa