wszystkie kobiety świata
prześladują mnie nocami
uciekam
w mrok mojej pracowni
w nieoheblowaną twardość stołka
maluję nocami
łagodny owal kobiecej twarzy
łza brzucha chciwość ich
ust spopiela moją twarz
umiera we mnie poczwarzy się
zjawami co dręczą mnie
ale i wszystkich braci inkwizycji
którzy nie przypłacili jeszcze życiem
ucieczki z miasta
które płonie
wszystkie kobiety świata
dają rozkosz mężczyznom
tylko ja
nigdy nie dałem rozkoszy kobiecie
świat który we mnie gore
świat który wymazuję z siebie gumką płótna
jest światem mężczyzn
a ty zaklęta wraz ze mną
w rozkosznym odosobnieniu
ogrodu żono moja niedościgła
a ty blacintje muzyko moja
i zgubo życia starego człowieka
wiotka moja miłości
której nie umiałem przekonać
że królestwo ducha jest bliskie
by ciała cię nauczył mistrz duchów
on charles van der caudenberg
moja wywyższona moja
matko izydo kybele
wtajemniczona piękności
wsłuchaj się przez chwilę
w głos starej czarownicy
ten który pragnął tak mocno
że przez wieki podziwiać będą
rozsnobowani intelektualiści
jego miłość i jego śmierć
wsłuchaj się w świszczący oddech
i pozwól skłonić głowę
moje pragnienie nigdy nie wygasło
i jestem z tobą, w kropli jestem
i nie umkniesz moich rąk