Bo jeżeli by próbować w kilku słowach
opowiedzieć sen
wie pan jak to ze snami – męczą
przebudzonych gdy patrzą
w oczy ptasie tych co śnią
nie do końca zbadane przez ornitologa Głu-
pawego lorda Jamesa Dorle’a przed laty
Rodzajowe sceny myśliwskie marzyły mu się
wieczorami na rogu ptakom przygrywał
Drobnym stroszył brwi i rzucał do rzeki
chichocząc pod szarym wąsem
Wracał do izby o zmierzchu
otwierał pełne świergotu torby
i kolorową komżę pajaca wieszał pod stropem
obok większych – wtedy ładniej śniły
A gdy świt okarynę stawiał do kąta
on zasypiał – one już umarły
roznosząc nad posłaniem gorzki posmak snu
i krwi (jeżeli ptaki mają krew lub sen jest bezkrwisty)
odbite w zwierciadle przewróconych gałek
w kropli maleńkiej łzy słodkiej jak głóg
co w podzięce darował niebiosom…
*** (fragment)
*