A może ja wróżka Morgana…

A

Nie mam nadziei
Nie mogę już nawet wahać się
To prawda wyssanej pustki
bezgranica między poczęciem a skonem
Nie boję się już
Nie mogę już nawet pragnąć
Tak samo nie wiem co to znaczy śmierć
Jak wy nie wiecie co to znaczy życie
Na tej ostatniej pustyni
gdzie pełna piasku słońca i mar
myślałam że ten kubek wody
który zbliżył się do moich ust
jest nie tylko fatamorganą
(miraż złożony tworzący obraz
wielokrotnie pojawiający się
na skutek załamania światła)
A może ja wróżka Morgana
już w micie przypisana Arturowi
królowi okrągłego stołu
Tak samo poddana światu
jak wolna przed sobą
Tak samo nieznana i konwencjonalna
Nie mam nadziei
ja sen i marzenie
(Baudelaire mówi dziecko mgły)
rozdźwięk między śmiercią a rozwiązaniem
w wydumanym lęku i rozpaczy
w niemożności porozumienia
dla którego nie ma miejsca
nigdzie w was i we mnie
Istniejąca tylko tyle
ile waszej wiary
w oczach i w rękach
ile waszej wiary
zostało jeszcze dla mnie
Nie mam terapii
dla tylu chybionych
i uparcie odnawianych istnień
Nie mam odpowiedzi
ale żeby wzruszać ramionami

Ostatnie wpisy

Archiwa