Nie byłeś nigdy w L (…)
powietrze tętni tam pewnie inaczej
słońce przyćmione ulice brudne
włóczący się ludzie…
Nie byłeś nigdy w L (…)
wiatr stuka tam okiennicami
i knajpa piątej kategorii
cicho stąpające zaułki…
Nie byłeś nigdy w L (!!!)
nie widziałeś rzeki
ni mostu ani nawet drzewa
nie leżałeś na łące przy szosie
nie wiesz jak życie tam mija
Słowo końca nie ma
kołysze ciepły sen
ostatnią ucieczkę od do
Nie byłeś nigdy w L (…)
zamknięty w dyktaturze życia
przerzucasz kartki przemijania
Stawiasz palcami strzelistą figurę słowa
a świat obok ciebie idzie obojętny
Sam wieścisz ciągły niepokój snu
– ostatniej i już minionej ucieczki
Sam jeden upijasz się
mieszanką byle jakich dni
Sam opadasz opadasz opadasz
– skoro nakazali ci
(Bądź wierny Idź)
Sam opuszczasz samego siebie
skoro wiesz przecież:
Nie byłeś nigdy w L (…)
i umrzesz jak twój wiersz który
nigdy nie będzie w L (…)